piątek, 27 marca 2015

#4

Po raz kolejny początek terapii. Moje odczucia?
Bez wątpienia jest lepiej niż było kiedyś. Ale teraz uświadamiam sobie, jak bardzo nienawidzę się zwierzać.
Nienawidzę mówić o swoich problemach. Wydają mi się tak żałosne.

Chciałabym wziąć głęboki oddech. Tak głęboki, by dotarł, wszędzie, gdzie dawno nie było świeżości. Uwolniłby mnie od wspomnień.

Boże, już pięć dni jestem czysta. Czuję tak dużo emocji. 
Miałam kolejny kryzys. Wszystkie rockowe płyty poszły w ruch. Przeleżałam sporo czasu. 

"Sweet Child O' Mine" Gunsów. Cudowna piosenka, która na kilka minut uciszyła wszystkie emocje. 
Nie wiem jak dzisiaj dałam radę. Naprawdę, nie wiem. 

Dlaczego tak trudno jest walczyć? Miliony myśli... Mam wielką ochotę się nażreć. Cały czas o tym marzę. 
Zjeść, wyrzygać i zacząć od nowa. 
Nie. Tego mi nie wolno. Mój nowy początek miał miejsce już pięć dni temu. I musi trwać.
Motywują mnie myśli o studiach. Przecież chcę iść tam  zdrowa. Chcę w końcu poznać jakiś ludzi. Mam nadzieję, że się uda.

TYLKO NIE WOLNO MI SIĘ PODDAĆ!

Dziewczyno, ogarnij się. Popłacz sobie, znowu włącz muzykę, ale po prostu nie żryj i nie rzygaj. Tylko tyle.
Jest ciężko, oczywiście. Ale świat może być cudowny. Uświadommy sobie to. Nawet powietrze może pięknie pachnieć. Lepiej niż jedzenie. Czytanie książki przy otwartym oknie, jest lepsze niż objadanie się przy otwartej lodówce. 

Napady, to prawdziwy pogrom. Wiecie co potrafiłam jeść? Surową mąkę, cukier, słoiczek miodu... Byle szybko, byle lepko, byle łatwo się tego pozbyć. 
Albo kleiki, budynie, lody... idealne do zwracania. 
Kończyłam dopiero wtedy, gdy od wymiotów paliło mnie gardło, a żołądek bolał z przejedzenia. 
To jest bulimia. 
Tu nie ma miejsca na smak, tylko na zapchanie.
Nie ma w tym nic pięknego.

Dziewczyny, trzymajcie się ciepło. Walczcie o siebie, nie doprowadzajcie się do ciężkich stanów.

6 komentarzy:

  1. A ja po raz kolejny tego dnia mam łzy w oczach. Głupi nastrój. Tym razem jednak ze wzruszenia. Ogromna siła bije z Twoich postów. Podziwiam i zazdroszczę jednocześnie. Wygrasz, nie ma w ogóle innej opcji.
    Będziesz moją motywacją. Nie koniecznie do chudnięcia, ale do walki o zdrowie. O normalność, od której jestem tak odległa.
    Czytając Twój komentasz u mnie, odnośnie priorytetów - chudość! - to była moja pierwsza myśl. Ale chyba jednak nie tak to powinno być. Na pewno na piszę sobie taką listę, jednak zrobię to kiedy będę w mniej destrukcyjnym nastroju.

    Trzymaj się skabie, walcz! ;*

    OdpowiedzUsuń
  2. Walcz dziewczyno! Walcz! Kurczę, tak się wczułam, że tak mocno trzymam kciuki. Jejku, tak podoba mi się to, że walczysz, to naprawdę wspaniałe. To jest takie cholernie ciężkie, ale wszystko jest lepsze, niż bolesna egzystencja. Warto, warto! ♥
    Trzymaj się kochana. Jejku, tak mocno, mocno. Trzymaj się swojego postanowienia. ♥

    OdpowiedzUsuń
  3. Jesteś silna. I może z pozoru to dziwne, bo nie znamy się przecież, ale: jestem z ciebie dumna :) Walcz dalej i nie przestawaj, będzie coraz lepiej. I wiesz, moim zdaniem twój nick nie pasuje do ciebie. Zamiast "Chodząca Autodestrukcja" powinnaś wpisać "Dzielna Wojowniczka" ;) "Ale świat może być cudowny. Uświadommy sobie to." - dokładnie tak, Alicjo. Życzę ci, żebyś właśnie w taki sposób go widziała i nie poddawała się. Trzymam kciuki!

    OdpowiedzUsuń
  4. Mnie dopiero czeka terapia, podejrzewaja dwubiegunowke, mam już stwierdzona depresję, i zaburzenia osobowości. Twierdzą,że mój Jadlowstret, a raczej lek przed jedzeniem bierze się z tego. Żadnej terapii jeszcze nie udało mi się skończy... I jak czytam Ciebie to czuje,ze to wszystko ma sens. Ze dam rade,razem damy,przejdziemy przez to wszystko. Dziękuję ze jesteś. Nie czuję się taka samotna gdy Ciebie czytam.

    OdpowiedzUsuń
  5. Mnie dopiero czeka terapia, podejrzewaja dwubiegunowke, mam już stwierdzona depresję, i zaburzenia osobowości. Twierdzą,że mój Jadlowstret, a raczej lek przed jedzeniem bierze się z tego. Żadnej terapii jeszcze nie udało mi się skończy... I jak czytam Ciebie to czuje,ze to wszystko ma sens. Ze dam rade,razem damy,przejdziemy przez to wszystko. Dziękuję ze jesteś. Nie czuję się taka samotna gdy Ciebie czytam.

    OdpowiedzUsuń
  6. surowej mąki to nigdy nie jadłam, ale potrafiłam ze 3 naleśniki, potem chleb z szynką, ogórek, ciastka, czekolada, i tak leciało, że nawet smaku nie czułam, masakra.. i na początku leciałam by wsadzić palec do dziuba, ale potem mówiłam sobie, zjadłaś? to twoj problem, nie wolno wymiotować, cieżko ci? mecz się.. i tak z kilka razy i tak mi było źle że przestałam tak robić, teraz czasem mam taki ciąg, ale mniejszy.. walczę z tym..

    a skoro chodzisz na terapię, i płacisz za to.. to korzystaj na maksa, nawet mów to że nie chcesz mówić bo nie umiesz, bo czujesz się tak i tak, zawsze jednak warto coś kolwiek powiedzieć niż dusić w samotności swój ból..

    ja nigdy nie byłam na żadnej terapii bo stwierdziłam, że nic mi nie powie, czego sama już nie wiem o sobie.. i jako terapię wybrałam koleżankę.. jak jestem sama w domu i czuje że nadciąga coś złego, że mam ochotę zjeść.. pisze lub dzwonię do niej i mowie - choć na spacer, albo moge przyjsc do ciebie... i ona jeszcze nigdy mi nie odmówiła. jej jedynej powiedzialam - mam problem.

    raz w życiu, i nie wiem dlaczego wlasnie jej.
    ale ogolnie warto miec kogoś takiego. warto raz w zyciu przyznac się komuś zaufanemu że jest nam źle.

    i nawet jeśli to jest żałosne, warto.

    OdpowiedzUsuń